Skip to main content Skip to page footer

Europa da się lubić

Od połowy 2016 roku rośnie liczba obywateli Wspólnoty mających pozytywne zdanie o UE i popierających członkostwo w tej instytucji. Czy i jak Polacy różnią się pod tym względem od innych Europejczyków? - analiza Michała Zielińskiego.

Nigdy w historii członkostwo w Unii Europejskiej nie było postrzegane jako coś dobrego przez aż tak wielu obywateli jak obecnie. Od przełomu roku 1989 roku, gdy w Europie Środkowo-Wschodniej rozpoczął się proces transformacji ustrojowej i powolny marsz w kierunku struktur europejskich, wskaźnik ten nigdy nie osiągnął tak wysokiego poziomu: aż 62% Europejczyków uważa, że członkostwo we Wspólnocie przynosi przede wszystkim korzyści. Większość ankietowanych w 28 państwach członkowskich uważa ponadto, że ich kraj ogólnie rzecz biorąc skorzystał na obecności w UE. Odsetek osób dostrzegających korzyści dla swego kraju z integracji europejskiej wzrósł od ostatniego badania (Eurobarometru) przeprowadzonego wiosną 2018 r. o cztery punkty procentowe i pod koniec ubiegłego roku wynosił 68%. Jest to najwyższy wynik od 1983 r. Obywatelom UE nie sprawia także problemu wymienienie powodów, dla których ich państwo skorzystało na członkostwie. Ankietowani podają oczywiście argumenty natury gospodarczej, ale także zauważają, że UE pomaga w utrzymaniu pokoju i bezpieczeństwa na kontynencie.

Przesłanek na rzecz tezy o wzrastającym od dwóch lat nastawieniu proeuropejskim jest więcej. Obywatele UE są również coraz bardziej zadowoleni ze sposobu, w jaki demokracja funkcjonuje. Towarzyszy temu także silne, rosnące przekonanie „zwykłych Europejczyków”, że ich głos liczy się, ma znaczenie we Wspólnocie. W ślad za poprawą tych wskaźników rośnie również świadomość roli wyborów do Parlamentu Europejskiego, co być może jest zapowiedzią zatrzymania po raz pierwszy trendu spadkowego frekwencji w nadchodzącym głosowaniu w maju i czerwcu.

Docenienie znaczenia Unii Europejskiej jako gwaranta pokoju i dobrobytu nie omija, jak się wydaje, także Polski. W niedawnym sondażu Centrum Badania Opinii Społecznej wstąpienie naszego kraju do Wspólnoty Europejskiej w 2004 roku zostało uznane przez ankietowanych Polaków za drugi, najważniejszy sukces kraju w ostatnim stuleciu, niemal ex aequo z odzyskaniem niepodległości w 1918 roku. Jaki jednak konkretnie jest stosunek obywateli naszego państwa do integracji europejskiej? Jak Polacy zapatrują się na konkretne kwestie unijne oraz czy i jak różnią się pod tym względem od innych Europejczyków? Czy deklarowane poparcie dla obecności Polski w UE rzeczywiście idzie w parze z głęboką proeuropejskością?

Euroentuzjazm Polaków

Wszystkie badania opinii publicznej na temat członkostwa Polski w Unii Europejskiej są zgodne: obywatele gremialnie popierają obecność naszego kraju we Wspólnocie. Za przynależnością Polski do Unii opowiada się obecnie 87% ogółu dorosłych. Do przeciwników członkostwa zalicza się jedynie 7% ankietowanych. Co więcej, przewaga zwolenników członkostwa w UE nad przeciwnikami jest obecnie jedną z najwyższych w historii.

Nigdy w historii członkostwo w Unii Europejskiej nie było postrzegane jako coś dobrego przez aż tak wielu obywateli jak obecnie. Aż 62% Europejczyków uważa, że członkostwo we Wspólnocie przynosi przede wszystkim korzyści.

Większą przepaść między popierającymi członkostwo w UE i sprzeciwiającymi mu się odnotowano jedynie w 2007 roku w okresie wyborów parlamentarnych oraz w czasie rosyjskiej inwazji na Krym wiosną 2014 roku. O ile w okresie referendum akcesyjnego istniały siły polityczne, które sprzeciwiały się wejściu Polski do UE, o tyle obecnie zwolennicy przynależności Polski do Wspólnoty zdecydowanie dominują we wszystkich grupach społeczno-demograficznych oraz w elektoratach wszystkich ugrupowań cieszących się obecnie największym poparciem społecznym.

Masowe poparcie dla członkostwa Polski w UE idzie w parze ze sprzeciwem wobec „Polexitu”. Pojawiające się niekiedy w debacie na wzór Wielkiej Brytanii („Brexit”) hasło wystąpienia naszego kraju ze Wspólnoty nie znajduje zbyt wielu orędowników. Według najnowszego Eurobarometru, gdyby dziś odbywało się referendum akcesyjne, za opuszczeniem UE opowiedziałoby się jedynie 13% głosujących – aż 87% poparłoby dalsze członkostwo. Również inne badania społeczne przynoszą od kilku lat podobne rozstrzygnięcia – przykładowo w sondażu IBRIS dla „Rzeczpospolitej” za pozostaniem w Unii opowiedziałoby się dziś w referendum jeszcze więcej obywateli niż w cyklicznym Eurobarometrze.

Warto jednak zaznaczyć, że mimo tej poprawy po prawie 15 latach członkostwa w Unii, wynik 87:13 nie jest na tle Unii rekordowy. Wynik referendum byłby korzystniejszy dla euroentuzjastów w sześciu innych krajach Wspólnoty (w Luksemburgu, Irlandii, Szwecji, Niemczech, Holandii i Danii).

Polacy nie mają również wątpliwości, jak wypada bilans dotychczasowego członkostwa we Wspólnocie. O tym, że kraj skorzystał na przynależności do UE jest przekonanych 87% obywateli (na marginesie, to identyczny odsetek jak w przypadku poparcia dla członkostwa w UE czy zwolenników „Remain” w potencjalnym referendum akcesyjnym). Szeroki dostęp do pieniędzy europejskich w pierwszej dekadzie członkostwa sprawił, że Polacy dużo częściej niż inni Europejczycy dostrzegają wymierne pozytywy z przynależności do UE. W skali Wspólnoty przekonanych o korzyściach dla danego kraju jest sporo mniej – 68%.

Jednak powody, dla których Polacy są przekonani o korzyściach płynących z członkostwa w UE, mają charakter czysto „merkantylny”. Trzy najważniejsze zyski z przynależności do Wspólnoty to, zdaniem Polaków, większy wzrost gospodarczy, możliwości znalezienia pracy poza własnym krajem oraz podnoszenie standardu życia. Zdecydowanie rzadziej obywatele wymieniają w tym kontekście wartości niematerialne – umacnianie demokracji w krajach członkowskich, zapewnianie pokoju i bezpieczeństwa w Europie czy rozwój współpracy między narodami.

Wstąpienie naszego kraju do Wspólnoty Europejskiej w 2004 roku zostało uznane przez ankietowanych Polaków za drugi, najważniejszy sukces kraju w ostatnim stuleciu, niemal ex aequo z odzyskaniem niepodległości w 1918 roku.

Wartości poparcia dla członkostwa Polski w Unii wśród ogółu obywateli (87% za, 7% przeciw), odsetek przekonanych, że nasz kraj skorzystał na członkostwie (87%) czy wynik hipotetycznego referendum akcesyjnego wśród deklarujących udział w głosowaniu (87% za, 13% przeciw) mogą robić wrażenie. Jednak jak to często w badaniach społecznych bywa, im bardziej zagłębiamy się w opinie ankietowanych Polaków, tym więcej dziegciu odnajdujemy w beczce miodu.

Jeśli damy respondentom możliwość wyjścia poza bipolarny układ „za” i „przeciw” Unii, okazuje się, że całkiem spore grono sympatyków znajduje opcja pośrednia. Choć 70% Polaków uważa, że przynależność do UE jest czymś dobrym, a jedynie 6% że czymś złym, to co piąty obywatel (22%) podpisuje się pod opinią, że obecność we Wspólnocie jest „ani dobra, ani zła”.

Jeszcze mniej Polaków wyraża zadowolenie ze sposobu funkcjonowania demokracji w Unii (62%). Niezadowolonych jest 22%, a więc tyle, ile uważa, że członkostwo we Wspólnocie nie można nazwać ani czymś dobrym, ani złym. Poczucie sprawstwa zwykłych obywateli jest na jeszcze niższym poziomie. Ledwie nieco więcej niż połowa Polaków (54%) ma poczucie, że ich głos liczy się w Unii – 36% sądzi, że Wspólnota nie kieruje się ich głosem.

Niska frekwencja w wyborach do europarlamentu jest odzwierciedleniem braku wiary w znaczenie pojedynczego głosu obywatela UE. Wynika ona także w dużej mierze z braku wiedzy o kompetencjach instytucji europejskich, co pociąga za sobą ograniczone zaufanie do tychże instytucji. Pozytywne zdanie o pracy Parlamentu Europejskiego ma 42% Polaków – tyle samo ma neutralny stosunek do tego zgromadzenia, a 13% ma opinie krytyczną. Tym samym więcej Polaków ma stosunek neutralny i krytyczny (łącznie 55%) niż pozytywny do działalności europarlamentu.

Jedynie 38% obywateli chciałoby, by Parlament Europejski odgrywał w przyszłości większą rolę niż obecnie. Odsetek zwolenników zmniejszenia roli tego organu – 28% - jest więc niewiele niższy.

Przeczytaj całą analizę Euroentuzjazm Polaków - fakt czy mit?
lub kolejny fragment: Miejsce przy stole bez pogłębienia integracji