Kiedy wojna o wodę?
Objects of Interest:
Ryszard Kapuściński prorokował, że XXI wiek będzie wiekiem walki o wodę, tak również ostrzegają papież Franciszek, Bank Światowy oraz think tanki. Analizy przedstawiają także agencje rządowe wielu państw. W ostatnich latach, głównie w związku postępującym ociepleniem klimatu, społeczeństwo jest bombardowane dużą dawką ostrzeżeń – w wielu przypadkach opartych na dezinformacji – w sprawie rzeczywistego stanu zasobów wody i ewentualnych konfliktów na tym tle.
Wojny o wodę nie są zjawiskiem nowym. Toczyły się od początków istnienia cywilizacji. Trwają też współcześnie, ale nie zawsze są przez nas rozpoznawane, ponieważ często bywają przedstawiane jako konflikty etniczne lub wojny na tle religijnym. Przykładem takiego konfliktu mogą być wydarzenia rozgrywające się w indyjskim Pendżabie w latach 80. XX wieku, kiedy to spór o podział wód rzecznych został przedstawiony jako problem separatyzmu sikhijskiego. Podobnie konflikt izraelsko-palestyński często jest postrzegany wyłącznie przez pryzmat rywalizacji o terytorium i konfrontacji pomiędzy wyznawcami islamu i judaizmu, podczas gdy aspekt rywalizacji o zasoby wodne jest traktowany marginalnie albo zupełnie pomijany. Według danych ONZ ponad 40% lokalnych konfliktów zbrojnych w ciągu ostatnich 60 lat wybuchło na tle walki o zasoby naturalne.
Według Światowej Organizacji Zdrowia (WHO) ponad miliard ludzi na świecie nie ma dostępu do czystej wody pitnej, w Europie jest ich ponad 100 mln.
Jak łatwo zatem możemy wrócić do walki o wodę z okresu budowania osad z bezpośrednim dostępem do wody? Czy wojny o wodę zastąpią dotychczasowe XX-wieczne wojny o złoża ropy naftowej i inne kopaliny?
Do głównych zagrożeń globalnych w wymiarze percepcji społecznej w perspektywie długoterminowej, tj. najbliższych 15-25 lat, należy zaliczyć, obok słabnącego zaufania do demokracji w państwach zachodnich oraz obaw klasy średniej co do obniżenia jej statusu, zmiany klimatyczne oraz ich wpływ na ludność. Rosnąca delta między zapotrzebowaniem na wodę w rolnictwie i przemyśle a jej zasobami oraz hydropolityczne uwarunkowania wielu regionów na świecie, powodują znaczący wzrost prawdopodobieństwa wybuchu konfliktów o wodę. W regionach szczególnie narażonych na ich powstanie takie prawdopodobieństwo wynosi od 75 do 95% w okresie kolejnych kilkudziesięciu lat. Najczęściej wymienianą cezurą jest rok 2040. Ostrzeżenia dotyczące wojen o zasoby naturalne wydają także agencje wywiadowcze.
Lista spornych wód słodkich, które mogą być powodem starć jest długa. Jednak z powodu ich peryferyjności nie istnieją one w świadomości Polaków oraz szerszym obiegu publicznym w Polsce, regionie i Europie. A jest o czym pisać i mówić. Na przykład Indie i Pakistan – mocarstwa atomowe – rywalizują o wody Indusu; Etiopia i Egipt o Nil; Turcja i Syria o Eufrat; Botswana i Namibia o praktycznie nieznaną rzekę Okawango. Chiny poprzez politykę rozbudowywania tam w biegu Brahmaputry oraz Mekongu uzależniają od siebie Indie, Bangladesz, Tajlandię, Laos, Kambodżę i Wietnam.
Przez ostatnie pięćdziesiąt lat światowe zapotrzebowanie na wodę znacznie wzrosło. Jedną z istotniejszych przyczyn takiej sytuacji jest wzrost populacji państw i długotrwałe okresy suszy związane ze zmianami klimatycznymi. Liczba ludności na świecie wzrosła z 3 miliardów w 1960 roku do 6,9 miliarda w 2010 roku. Według prognoz, około 2025 sięgnie 8 miliardów, a do 2040 roku wzrośnie do 9 miliardów. Jeżeli utrzymamy dotychczasowe tempo przyrostu naturalnego w Afryce, to w 2050 r. ludność tego kontynentu podwoi się. Nigeria będzie miała 278 mln obywateli, Etiopia – 189 mln, Kongo – blisko 200 mln. W Kenii, która teraz liczy 49 mln mieszkańców, co roku na rynek pracy wchodzi milion młodych ludzi, a jak wskazuje Organizacja Narodów Zjednoczonych, gospodarka tego kraju tworzy tylko 200 tys. nowych miejsc pracy.
W szybkim tempie rośnie również zapotrzebowanie na wodę w przemyśle i w gospodarstwach domowych powiększających się metropolii, a także ilość wody potrzebna do irygacji rozrastających się pól uprawnych. Wiele państw azjatyckich, afrykańskich i bliskowschodnich nie jest w stanie wyżywić swoich mieszkańców. Aby zapobiec głodowi, kraje te angażują się w projekty rozwoju rolnictwa powodujące ubytek wody w sąsiednich państwach. Tak w najprostszy z możliwych można zdefiniować sposób w jaki rodzą się międzynarodowe konflikty.
O deficycie wody w danym państwie możemy mówić wtedy, gdy dostęp do niej spada poniżej 1700m3 na osobę rocznie. W momencie, gdy osiągnie on pułap 1000m3 rocznie, populacja doświadcza niedoboru wody. Natomiast kiedy dostępność wody spada poniżej 500m3 na osobę rocznie, mówi się o absolutnym niedoborze wody świadczącym o poważnym zagrożeniu dla życia ludzkiego. W 2006 roku mieszkańcy 43 krajów na świecie doświadczali deficytu bądź niedoboru wody.
W regionach szczególnie narażonych na powstanie konfliktów o wodę takie prawdopodobieństwo wynosi od 75 do 95% w okresie kolejnych kilkudziesięciu lat. Najczęściej wymienianą cezurą jest rok 2040.
Bliski Wschód jest regionem o największym deficycie wody na świecie przy średniej rocznej dostępności zasobów wodnych na poziomie 1200m3 na osobę. Jedynie Irak, Iran, Liban i Turcja znalazły się powyżej tej wartości progowej. Natomiast Afryka Subsaharyjska to teren, na którym problem ten dotyka prawie jednej czwartej populacji, co oznacza, że w tym regionie tego kontynentu znajduje się największa liczba państw doświadczających deficytu wody na świecie.
Tak poważny niedobór wody doprowadza do międzynarodowych sporów w wielu rejonach świata. Jak określić wówczas rzeczywiste zagrożenie wybuchem takiego konfliktu? Jak potęgi światowe powinny stymulować rozwiązywanie problemów? Które z regionów jest najbardziej narażone? Jaki algorytm stosować przy łączeniu problemów wody z innymi czynnikami mającymi wpływ na sytuację bezpieczeństwa w danym regionie? Czy Azja Południowa, Afryka Północna, Bliski Wschód lub Meksyk dołączą do tradycyjnych miejsc geograficznych w Afryce? Punktem zapalnym mogą być rejony rzek: Tygrys, Eufrat, Jordan, Mekong, Nil i Ganges-Brahmaputra. Szczególnym miejscem gdzie dochodzi do zbiegu różnych przyczyn polityczno-gospodarczo-naturalnych jest region Turcji i Syrii, Iraku i Iranu, rejon wyjątkowo niebezpieczny, co pokazała ostatnia dekada i stosunkowo blisko od Europy.
Szczególnym czynnikiem w zakresie hydrozagrożeń jest stan zasobów wody pitnej. W ostatnich latach budził on niepokój i doprowadzał do powstawania konfliktów. Coraz częściej do zatargów między państwami dochodzi z powodu jej jakości. Zanieczyszczenie źródeł wody w rejonie Gazy notowane jest obecnie na poziomie krytycznym, przez co niejednokrotnie dochodziło już do eskalacji konfliktu izraelsko-palestyńskiego. Pogarszająca się jakość wód Eufratu jest jednym z czynników powodujących napięcia pomiędzy nadrzecznymi państwami: Turcją, Syrią i Irakiem. W ciągu kilku najbliższych lat Izrael straci jedno z najważniejszych źródeł wody – Nadbrzeżną Warstwę Wodonośną – ze względu na jej poważne zanieczyszczenie. Wody podziemne, nadmiernie eksploatowane przez obie strony konfliktu, co roku obniżają swój poziom, ułatwiając w ten sposób przenikanie wody ściekowej i wody morskiej do warstw wodonośnych. Z podobnymi problemami borykają się również Chiny i Indie.
Do konfliktów o wodę dochodzi także na styku odmiennych kultur wodnych, ponieważ zasoby wodne są inaczej postrzegane przez różne cywilizacje. Niektóre kultury uznają wodę za świętość, a jej rozdawanie traktują jak obowiązek konieczny dla ochrony życia. Inne natomiast uznają wodę za towar, którego własność i sprzedaż jest podstawowym prawem jednostek. Konflikty rodzą się, gdy państwa dzielące wody międzynarodowej rzeki wykorzystują jej zasoby w różny sposób. Konsumpcyjne użycie wody przez jeden kraj może mieć negatywny wpływ na niekonsumpcyjne użycie przez inne państwo. Przykładem takiego użytkowania może być irygacja pól uprawnych i żegluga. Intensywny pobór wody na potrzeby rolnictwa i budowa kanałów irygacyjnych, systemów pomp i tam na rzece doprowadzi do nieżeglowności takiej rzeki. W efekcie, mimo że wody w międzynarodowej rzece jest wystarczająco dużo, by zaspokoić potrzeby obu państw, dochodzi do konfliktu. Spory o wodę często są również odbiciem walki o dominację w regionie, a dostęp do jak największych jej zasobów uznaje się za czynnik świadczący o pozycji państwa. Dlatego w konflikty o wodę często angażują się państwa aspirujące do roli lokalnego hegemona.
Zasoby wodne Polski w porównaniu z krajami europejskimi są małe. W efekcie wskutek różnych czynników nasz kraj, chociaż można to uznać za nieprawdopodobne, jest zagrożony deficytem wody.
Osobną kwestią są wybuchające regularnie wewnętrzne spory o wodę. Program Narodów Zjednoczonych ds. Rozwoju (United Nations Development Programme, UNDP) zwraca uwagę na ekonomiczny aspekt braku dostępu do wody w regionach teoretycznie w nią obfitujących – przyczyną kryzysu wodnego są nierówności społeczne, a nie brak fizycznej dostępności wody. Na przykład na terenie Ameryki Łacińskiej znajduje się aż 65% światowych zasobów wody słodkiej, jednak średnie rachunki za wodę są najwyższe na świecie. Wszystkiemu winna jest niezrównoważona gospodarka wodna związana z postępującą industrializacją, urbanizacją, intensywnym rozwojem rolnictwa oraz prywatyzacją wody. Sytuacja ta wywołuje liczne konflikty społeczne.
Stosunkowo dużo pozytywnych rozwiązań zostało wypracowanych w Azji, gdzie rzeki w zasadzie nie są regulowane. Traktaty dotyczące Gangesu, Indusu oraz Mahakali to przykłady pozytywnych porozumień Indii z Pakistanem, Bangladeszem oraz Nepalem. Państwa te dzielą baseny tych rozległych rozlewisk, a nawet w przypadku Gangesu wskazują ilość wody przypadającej każdemu z państw w okresach 10-dniowych. Innym dobrym rozwiązaniem jest Komitet Mekongu, gdzie Kambodża, Laos, Tajlandia i Wietnam w wyniku porozumienia zawartego w 1995 roku wymieniają informacje na temat potencjalnych zagrożeń.
Woda może być używana jako katalizator dyskusji i porozumień międzynarodowych na tle ekonomicznym. Może także niestety zostać użyta jako broń. Terroryzm wodny, w tym np. ataki na tamy wodne, to jedno z powtarzających się marzeń terrorystów. W Afganistanie jednym z najważniejszych zadań państw koalicji NATO przez wiele lat była obrona tamy Kajaki w prowincji Helmand, obiektu o strategicznym znaczeniu gospodarczym.
Europa nie jest zagrożona bezpośrednim deficytem wody, choć to właśnie Polska dysponuje na kontynencie stosunkowo najniższym rezerwuarem wody pitnej. Według Światowej Organizacji Zdrowia (WHO) ponad miliard ludzi na świecie nie ma dostępu do czystej wody pitnej, w Europie jest ich ponad 100 mln. Istotnym problemem jest też pogarszająca się jakość wód spowodowana działalnością człowieka, m.in. rozwojem urbanizacji, przemysłu i rolnictwa. Z kolei wzrost liczby ludności Ziemi skutkuje większą eksploatacją zasobów wodnych oraz wzrostem ich zanieczyszczenia. Organizacja Współpracy Gospodarczej i Rozwoju (OECD) ostrzega, że zapotrzebowanie na wodę pitną wzrośnie o 55% do 2050 roku.
Zasoby wodne Polski w porównaniu z krajami europejskimi są małe. Wpływają na to niekorzystne warunki klimatyczne i hydrologiczne. Polska leży na terenie, gdzie ścierają się wpływy klimatu oceanicznego i kontynentalnego. Ilość opadów maleje w kierunku z zachodu na wschód, od Oceanu w głąb kontynentu. Dlatego w krajach Europy Zachodniej w porównaniu z Polską opady są większe. W efekcie wskutek różnych czynników nasz kraj, chociaż można to uznać za nieprawdopodobne jest zagrożony deficytem wody. Obecnie w Polsce na jednego mieszkańca przypada ok 1600m³/rok wody, a w okresach suszy wskaźnik ten spada nawet poniżej 1000m³/rok/osobę, podczas gdy dla porównania, na jednego mieszkańca Europy przypada średnio w ciągu roku ok 4500m³, a na Ziemi ok 7300m³.
Spory o wodę często są również odbiciem walki o dominację w regionie, a dostęp do jak największych jej zasobów uznaje się za czynnik świadczący o pozycji państwa. Dlatego w konflikty o wodę często angażują się państwa aspirujące do roli lokalnego hegemona.
Podsumowując, wojna o woda wybuchnie, jednakże będzie to jeden z powodów, a bardziej nawet lansowana przez polityków partii populistycznych lub skrajnie prawicowych przyczyna wybuchu konfliktu lokalnego lub regionalnego.
Dominujące obecnie w wielu państwach trendy populistyczne wydają się być długofalowe, co zmniejsza prawdopodobieństwo zdecydowanego działania klasy politycznej i walki obecnymi wyzwaniami. Rozwiązując istniejące problemy kraje rozwijające się mogą korzystać z metod stosowanych w państwach bardziej rozwiniętych, lecz wiele państw najbiedniejszych cierpi z powodu egzystencjalnych wyzwań, w tym z powodu zmian klimatycznych, nieefektywnego rządzenia, przeludnienia czy też konfliktów lokalnych. Zmiany klimatyczne dotykają w szczególności najbiedniejsze rejony Subsahary, Bliskiego Wschodu oraz Afryki Północnej. Bogatsze państwa jak Chiny i Indie również poniosą konsekwencje. Syria przed wybuchem wojny w 2011 roku doświadczyła wieloletniej suszy, co nie było decydującym czynnikiem jej wybuchu, lecz przyczyniło się z pewnością do exodusu uchodźców do Europy.
Do pakietu propozycji rozwiązań należy wskazać azjatyckie komisje regulujące rozlewiska rzek. Jednym z rozwiązań może być także handel wodą wirtualną, tj. jej zasobami na zasadach podobnych do złóż ropy naftowej czy też gazu.
Polska nie jest przygotowana na światowy kryzys polityczno-gospodarczy o podłożu klimatycznym. NATO czy też Unia Europejska również pomijają problematykę zagrożeń powodowanych przez zmiany klimatyczne oraz ich potencjalny wpływ na bezpieczeństwo Polski oraz Europy, stosując doraźne rozwiązania w przypadku zaistnienia problemu. Zatem analizy tego zagrożenia powinny znaleźć się w programach ruchów społecznych i partii politycznych na początku trzeciej dekady XXI wieku.
Tymczasem preludium bieżącego roku pokazuje, że klimat zmienia się. W Brukseli w lutym br. odnotowano 18℃, kolejny raz rekordową wartość od 1831 roku, tj. rozpoczęcia pomiarów.
_____________________________________
O autorze:
Gen. bryg. rez. Jarosław Stróżyk - wiceprezes Fundacji STRATPOINTS. W trakcie wieloletniej służby w Wojsku Polskim, w tym w wojskowych służbach specjalnych, zajmował szereg stanowisk służbowych związanych z analizą bezpieczeństwa międzynarodowego oraz propagowaniem ocen narodowych na forum organizacji międzynarodowych. Od 2010 roku był zastępcą dyrektora Zarządu Wywiadu w Kwaterze Głównej NATO w Brukseli. Po zakończeniu służby w Brukseli, w latach 2013-2016 był attaché obrony przy Ambasadzie RP w Waszyngtonie.