Fake newsy, które zmieniają świat
Obszary zainteresowań:
W powszechnej ocenie ośrodków analitycznych mistrzami dezinformacji są Rosjanie. Potwierdzają to wnioski z jawnych publikacji służb specjalnych. Schematy działania Rosjan obejmują wykorzystanie każdego pretekstu do rozpętania akcji paraspołecznościowej, w momencie zaistnienia w danym państwie przypadku korupcji, ataku cybernetycznego, pandemii, rozdźwięku w polityce wewnętrznej w rządach koalicyjnych lub międzynarodowej w organizacjach i sojuszach, wszelkich podziałów na tle rasowym, religijnym lub finansowym, symptomów lub realnego kryzysu gospodarczego czy giełdowego. Taka huśtawka nastrojów społecznych służy do wykazania słabości systemów demokratycznych lub wspierania kandydatów opozycyjnych w przypadku nadchodzących wyborów. W zasadzie cele takich akcji pozostają niezmienne od czasu Związku Radzieckiego i walki o panowanie komunizmu, lecz obecnie rosyjskie ośrodki zasadniczo łatwiej i szybciej mogą stosować oraz modyfikować używane środki. Mechanizmy radzieckiej dywersji, tj. propagandy szeroko opisywał jako jeden z pierwszych Jurij Bezmienow, były oficer radzieckiego wywiadu, który uciekł do Kanady w 1970 roku, a wcześniej pracował jako korespondent prasowy agencji TASS. Swoją karierę dziennikarską w ZSRR na polecenie KGB rozpoczynał w gazecie, nomen omen, Russia Today (j. ros. „Rоссия сегодня”), pierwowzorze współczesnej, ogólnodostępnej telewizji RT prezentującej stanowisko rządu rosyjskiego. Po ucieczce do Kanady, już jako Tomas Schuman, udzielał wykładów na uniwersytetach, dokładnie opisując zasady działania służb specjalnych ZSRR. W jego opinii tylko 15% działań radzieckich KGB, czy też GRU, to były klasyczne działania wywiadowcze, reszta to operacje pozainformacyjne. Realizacja zadań następowała poprzez kampanie na rzecz destabilizacji systemu innych państw oraz wprowadzanie turbulencji w domenie prawnej, politycznej, społecznej, religijnej oraz na polu stosunków pracowniczych. Szczególnym polem walki ideologicznej, według Bezmienowa, są media, do których należy podważyć zaufanie społeczeństwa.
Rosjanie ingerują w politykę w Polsce.
Wg raportu Sojuszu w Obronie Demokracji (Alliance for Securing Democracy) z 2017 roku takie działania – cyberataki i kampanie dezinformujące – dotyczyły 27 państw. Ponad połowa użytkowników Twittera, piszących w języku rosyjskim o obecności NATO w Europie Wschodniej (także w Polsce) to boty, czyli automaty wytwarzające i rozpowszechniające treści. Ich dziełem jest aż 80% rosyjskojęzycznych postów na temat NATO. Angielskojęzyczna aktywność to odpowiednio: 25% kont oraz 46% całego przekazu o NATO na Twitterze. Kulminacja aktywności kont rosyjskojęzycznych nastąpiła w połowie 2017 roku podczas ćwiczeń NATO, a anglojęzycznych kilka miesięcy wcześniej, gdy żołnierze państw NATO rozpoczęli operację w państwach bałtyckich. Tematy pojawiają się nagle, błyskawicznie są rozpowszechniane i wpływają negatywnie na sytuację Polski, a pozytywnie dla Rosji. Egzemplifikacją były reparacje wojenne, których polski rząd domagał się od Niemiec.
Jak dezinformuje Rosja w 2020 roku? Globalnie i lokalnie.
W obydwu wymiarach ciosy propagandy rosyjskiej otrzymuje Polska. Widać przy tym skorelowanie ataków z kalendarzem światowych wydarzeń i rocznic. 75. rocznica wyzwolenia obozu koncentracyjnego w Auschwitz-Birkenau, przypadająca w styczniu br., została wykorzystana przez Kreml do przekonania światowej opinii publicznej do współodpowiedzialności Polski za Holocaust oraz wybuch II wojny światowej. Taka narracja, tym silniejsza im bliżej 9 maja 2020 roku, zostanie utrzymana do obchodów 75. rocznicy zakończenia II wojny światowej. Moskwa ma w takich działaniach sprzymierzeńców m.in. w rosyjskiej diasporze w Izraelu, może także liczyć na niektóre środowiska rusofilskie we Francji, w Niemczech oraz we Włoszech.
Dość łatwym celem rosyjskiej kampanii dezinformacyjnej jest największe od 30 lat ćwiczenie wojskowe Sojuszu Północnoatlantyckiego, Defender’20. Odbywa się ono na terenie kilku państw, w tym Niemiec i Polski, służy przygotowaniu logistycznemu na wypadek sytuacji kryzysowej lub wojny i polega głównie na przerzucie sprzętu wojskowego między tymi państwami. Sprzyja to sianiu dezinformacji, iż państwa NATO zagrażają Rosji, czy też wręcz mobilizują się do ataku na Federację Rosyjską. Do ataku medialnego wykorzystywane są platformy cyfrowe w języku angielskim (np. The Duran) czy też polskim (np. Dziennik Polityczny). Lubują się one w przeciwstawianiu sobie żołnierzy poszczególnych państw, publikując na przykład fałszywe, bardzo negatywne opinie niemieckiego generała na temat przygotowania sił zbrojnych RP do ćwiczenia Defender’20. Sfabrykowane cytaty, poparte realnym zdjęciem polskiego czy też sojuszniczego generała, są dosyć skutecznym zabiegiem. Podawane są one później przez różne osoby w mediach społecznościowych, w tym np. przez cieszącego się zaufaniem wielu osób dr. Jacka Bartosiaka.
Innym przykładem kampanii globalnej jest akcja dezinformacyjna Rosji wykorzystująca pandemię koronawirusa. Tajemniczy i śmiercionośny wirus to idealny temat do tworzenia teorii spiskowych, istna żyła złota. Rozsiewane przez Rosjan teorie na temat pochodzenia wirusa sięgają od amerykańskiej broni biologicznej skierowanej przeciwko Chinom, poprzez spisek sprzyjający biznesowo amerykańskiemu koncernowi medycznemu Big Pharma oraz innym korporacjom, a zakończywszy na absurdalnej tezie, iż koronawirusa przewidział już Nostradamus. Wykorzystywanie epidemii lub pandemii przez Rosję do siania dezinformacji nie jest niczym nowym. W 2016 roku dotyczyło to wirusa Zika, w innym przypadku Ukraina była oskarżana o rozpowszechnianie wirusa Eboli na terenach zajmowanych przez separatystów rosyjskich na wschodniej Ukrainie. 20% Gruzinów z kolei uwierzyło zabiegom Moskwy, że w Tbilisi znajduje się tajne amerykańskie laboratorium broni biologicznej.
Jak walczyć z fake newsami w sferze publicznej?
Głównym problemem jest brak działania władz: ustawodawczej i wykonawczej w sferze tworzenia łatwych do użycia mechanizmów weryfikacyjnych. Akcja dezinformacyjna w epoce przed wynalezieniem internetu była zazwyczaj wyrafinowaną operacją służb specjalnych wykorzystujących całą gamę dostępnych środków, czy to korespondentów zagranicznych, przedstawicielstw biur podróży, linii lotniczych lub podmiotów gospodarczych. Wyprodukowanie dobrego fake newsa stanowiło zatem duże wyzwanie logistyczne i było kosztowne. Ich skuteczność widać było choćby na przykładzie akcji „Операция Инфекция” (Operacja Infekcja), czyli rozpowszechnienia w latach 80. przez KGB fake newsa o pseudonaukowej teorii jakoby wirus HIV był wytworem laboratorium sił zbrojnych USA. Głównym narzędziem komunikacji była tradycyjna prasa, wykorzystywano także możliwości promowania wyprodukowanych informacji w trakcie udziału w międzynarodowych konferencjach. Fałszywa teoria dotycząca HIV funkcjonowała jeszcze w niektórych państwach afrykańskich na początku XX wieku.
Należy postawić tezę, że Polska jest poligonem doświadczalnym walki informacyjnej prowadzonej przez Rosję. Zatem brak w Polsce komórek zbudowanych przez państwo, które mogłyby zostać wykorzystane przez obywateli do szybkiej weryfikacji informacji jest dużym problemem i wręcz zaniedbaniem strategicznym. Czy Polacy radzą sobie z weryfikowaniem informacji, które pozyskują z sieci? Zdecydowanie nie.
Problem jest dostrzegany w Unii Europejskiej. Narzędzia do weryfikacji i bieżącej kontroli sieci internetowej stworzyła Komisja Europejska, podkreślając przy tym, że dezinformacja może podważać zaufanie do instytucji, mediów i utrudniać obywatelom podejmowanie świadomych decyzji. Wskazywała również na kampanie, które ukierunkowane są na wywoływanie napięć społecznych. Dedykowana do tego zadania komórka EUvsDisInfo publikuje cykliczne opracowania lub specjalne komunikaty ostrzegające przed fałszywymi informacjami. Pokazuje trendy i łączy fakty. Szkolenie społeczeństwa jest szczególnie ważne w państwach takich jak Estonia, Litwa czy Łotwa, które posiadając dużą społeczność rosyjską są szczególnie narażone na rosyjskie akcje dezinformacyjne. Federacja Rosyjska w oficjalnych dokumentach podaje, iż będzie bronić rosyjskich obywateli również poza granicami kraju. Innym państwem, które odrobiło pracę domową i jest przygotowane do odpierania rosyjskiej propagandy jest Finlandia. Finowie wprowadzili kompleksowe działania skierowane do mieszkańców, studentów, dziennikarzy i polityków. Zaproszono zagranicznych ekspertów, głównie amerykańskich, aby wykorzystać ich wiedzę do kompleksowego przeszkolenia przedstawicieli administracji i trenerów.
Amerykańskie służby specjalne w 2020 roku poinformowały w Kongresie, że Rosja sprzyja obecnemu prezydentowi USA, Donaldowi Trumpowi, jako kandydatowi, który jest najlepszy z punktu widzenia Rosji. Z drugiej strony ostrzegły także jednego z czołowych kandydatów partii opozycyjnej, Demokratę Berniego Sandersa, że jest faworyzowany przez Moskwę spośród kandydatów tej partii i w sieci internetowej pomagają mu rosyjskie farmy trolli. Wygląda to na wybieranie przez Rosję najlepszych kandydatów z jej narodowego punktu widzenia po obu stronach sporu politycznego w USA i zabezpieczanie się na każdą z opcji elekcyjnych obywateli amerykańskich.
Co zatem robić?
Przede wszystkim poświęcić czas na edukację i tworzenie struktur do walki z fake newsami. Jednocześnie walka ze skutkami pojawiania się fałszywych informacji nie może opierać się jedynie na zwalczaniu ich bezpośrednich skutków, ale na budowaniu odporności. Liczne przykłady ingerowania w wybory czy referenda stawiają pod znakiem zapytania skuteczność demokratycznych mechanizmów. Są szczególnie niepokojące w wypadku decydowania o kluczowych decyzjach dla państwa pod wpływem nieprawdziwych informacji, jak to miało miejsce w przypadku wykrycia ingerencji w procesy decyzyjne Brytyjczyków w ramach referendum o wyjściu ich kraju ze wspólnoty europejskiej. Problematyczne jest również podjęcie odpowiedzi na hipotetyczne pytanie czy można podważyć wynik woli narodu wyrażonej w wyborach czy referendum, w wypadku wykrycia wrogiej ingerencji?
Należy również inwestować w weryfikację informacji. Umożliwienie obywatelom krok po kroku sprawdzenie każdego newsa, jego pochodzenia i stopnia wiarygodności. Kreowanie narzędzi do wykrywania fake newsów pokazanie podstawowych kroków do uwiarygodnienia informacji. Struktury państwowe powinny także tworzyć check listy i alerty dotyczące poszczególnych wiadomości w internecie i praktycznie wskazać kto i czym gra, jakie są jego intencje i korzyści.
_____________________________________
O autorze:
Gen. bryg. rez. Jarosław Stróżyk - wiceprezes Fundacji STRATPOINTS. W trakcie wieloletniej służby w Wojsku Polskim, w tym w wojskowych służbach specjalnych, zajmował szereg stanowisk służbowych związanych z analizą bezpieczeństwa międzynarodowego oraz propagowaniem ocen narodowych na forum organizacji międzynarodowych. Od 2010 roku był zastępcą dyrektora Zarządu Wywiadu w Kwaterze Głównej NATO w Brukseli. Po zakończeniu służby w Brukseli, w latach 2013-2016 był attaché obrony przy Ambasadzie RP w Waszyngtonie.