Demokrację trzeba wymyślić na nowo [recenzja]
Internet, media społecznościowe, rozwiązania smart w miastach czy państwach – wszystkie te zjawiska są dziełem ostatnich dziesięcioleci. Wszystkie zaczęliśmy przyjmować niemal bezkrytycznie i powszechnie. Z poczuciem, że zaczynamy je rozsądnie adaptować i wykorzystywać do meblowania naszej rzeczywistości. Nie zauważyliśmy, że doprowadziły do radykalnej rewolucji w systemie komunikacji, informacji oraz że stały się narzędziem wypaczania i niszczenia zastanego porządku oraz budowania systemów permanentnej inwigilacji o niespotykanej dotąd skali.
Jeszcze kilka lat temu internet i media społecznościowe jak Facebook czy Twitter postrzegane były jako narzędzia globalnej demokratyzacji, a teorię tę zdawały się potwierdzać wydarzenia arabskiej wiosny czy protesty w Rosji w roku 2011. Bazujące na gromadzeniu i analizowaniu wielkich mas danych systemy posługujące się sztuczną inteligencją nadal są postrzegane jako właściwy kierunek modernizacji usług publicznych, a miasta prześcigają się w tym, które z nich jest bardziej smart. Martin Moore – doktor nauk politycznych, wykładowca londyńskiego King's College oraz dyrektor tamtejszego Centre for the Study of Media, Communication and Power w książce „Democracy Hacked. Political Turmoil and Information Warfare in the Digital Age” – sięgając do licznych przykładów z całego świata, udowadnia, jak wiele z tych symboli nowoczesności staje się motorem niebezpiecznych zjawisk. Niebezpiecznych dla wolności jednostek i dla stabilności całych systemów demokratycznych.