Gospodarka oparta o dane, czyli koniec kapitalizmu, jaki znamy
Obszary zainteresowań:
Widmo krąży nad rynkami. Widmo wielkich mas danych i końca kapitalizmu, jaki znamy – można by powiedzieć, parafrazując słynną formułę z „Manifestu komunistycznego”. Taką refleksję wywołuje książka "Reinventing Capitalism in the Age of Big Data" Viktora Mayera-Schönbergera i Thomasa Ramge, którzy na warsztat wzięli analizę wpływu coraz większego bogactwa danych i postępującej dzięki nim automatyzacji na rynki, kapitalizm i rolę człowieka w gospodarce przyszłości -
Wyzwanie, jakiego podjęli się autorzy, jest niezwykle ambitne. Z jednej strony postanowili w książce zawrzeć skróconą historię gospodarczą świata – historię firm, rynków, księgowości i sprawozdawczości. Historię pieniądza, ceny, banków i instytucji finansowych. Historię roli każdego z tych czynników na przestrzeni dziejów. Z drugiej, przedstawiają różne scenariusze – te dyskutowane, te prawdopodobne i te rekomendowane przez nich samych – kierunku rozwoju gospodarki nowego typu, czyli gospodarki opartej o dane.
W całym tym wywodzie kluczową rolę odgrywa zagadnienie przepływu informacji i znaczenie, jakie właśnie informacja czy też dane mają dla funkcjonowania gospodarek, rynków, firm, wreszcie samego społeczeństwa. Zapoznajemy się z dziejami pieniądza jako swoistego „skrótu” informacyjnego, który przez wieki stał się zdecydowanie dominującym środkiem wymiany. Z dziejami firm, które – dzięki zamkniętej, scentralizowanej strukturze i budowie wewnętrznej komunikacji – pozwalały na sprawne gromadzenie i przetwarzanie informacji na swoją korzyść. A wreszcie także z rewolucją big data, która stopniowo ma wypierać pieniądz i skończyć z firmami takimi, jakimi znamy je od lat, a nawet z kapitalizmem finansowym w ogóle.
Era big data ma w ich mniemaniu potencjał utworzenia znacznie bardziej efektywnego, wszechstronnie korzystnego współdziałania ludzi i podmiotów na rynku. Wraz z przepowiadanym schyłkiem pieniądza, może też przyczynić się do zmiany postrzegania i funkcji pracy, zdejmując z niej odium przykrego obowiązku.
Bogactwo danych i mechaniczne narzędzia przetwarzania wykorzystujące metody uczenia maszynowego są jednak wyzwaniem nie tylko dla potężnych konstrukcji rynku, kapitalizmu czy firmy, ale i dla człowieka. Autorzy mierzą się z pytaniem, na ile nowa era bogactwa w dane i dalszej automatyzacji w wielu branżach mogą wyprzeć człowieka z gospodarki? Czy to zmierzch świata ludzi? A może pora już na luddystów XXI w., którzy siłą zatrzymaliby ten proces?
Mayer-Schönberger i Ramge uspokajają czytelników – jako ludzie wciąż pozostajemy gospodarce i rynkom niezbędni, ze swoimi zdolnościami wykraczającymi poza mechaniczne ramy możliwości maszyn, z ludzką wrażliwością i zdolnością budowania nieformalnych relacji.
Choć więc autorzy wieszczą schyłek (przynajmniej w takiej formie, w jakiej je znamy) kilku zjawisk, które postrzegamy jako całkowicie naturalne w naszych gospodarkach – pieniądza, kapitalizmu finansowego, a wraz z nim choćby banków – nie traktują ery wielkich mas danych jako ery destrukcyjnej. Przeciwnie, postrzegają ją jako epokę zupełnie nowych możliwości, która będzie jednak wymagała właściwego podejścia ze strony wszystkich uczestników rynków. Era big data ma w ich mniemaniu potencjał utworzenia znacznie bardziej efektywnego, wszechstronnie korzystnego współdziałania ludzi i podmiotów na rynku. Wraz z przepowiadanym schyłkiem pieniądza, może też przyczynić się do zmiany postrzegania i funkcji pracy, zdejmując z niej odium przykrego obowiązku.
Wygodne myślenie o końcu historii (w jakimkolwiek obszarze) powinniśmy włożyć między bajki.
Książka, mimo iż nieprzesadnie długa, jest wywodem dość kompletnym i szczegółowym. Osobom niezajmującym się na co dzień ani bieżącą gospodarką, ani jej historią, może dostarczyć dużo ciekawej wiedzy i pozwolić zrozumieć sens i źródło zjawisk czy mechanizmów, które są dla nas naturalne, a nad których sensem nigdy się nie zastanowiliśmy. Dla polskiego czytelnika (znów – szczególnie tego nieobytego z zagadnieniami bieżącej gospodarki lub jej historii) pewnym wyzwaniem mogą być jednak fragmenty, w których autorzy posługują się językiem bardziej specjalistycznym. Dotyczy to szczególnie fragmentów traktujących o historii, bieżącej sytuacji oraz potencjalnej przyszłości banków i innych instytucji finansowych. W tych momentach autorzy zdają się tracić empatię wobec mniej wyrobionego odbiorcy. Poza tym jednak tłumaczą poszczególne zagadnienia cierpliwie (niekiedy nawet za bardzo), rozwlekając je na kilka zdań, a także powtarzając w kolejnych rozdziałach.
Przyzwyczajeni do rynku pracy takiego, jaki mamy, do obecności banków czy do kluczowej roli pieniądza, mamy chyba w większości poczucie, że to niemal nienaruszalne fundamenty świata, w którym żyjemy. Lektura książki Viktora Mayera-Schönbergera i Thomasa Ramge udowadnia nam jednak raz jeszcze, że wygodne myślenie o końcu historii (w jakimkolwiek obszarze) powinniśmy włożyć między bajki. Jednak z przekonaniem, że w przyszłość warto patrzeć z optymizmem. Bo wszystko zależy od nas.