Skip to main content
Search form

Nowa ewolucja samochodowa w USA impulsem dla świata?

Joe Biden odkąd został zaprzysiężony na 46. prezydenta Stanów Zjednoczonych, podjął wiele nowatorskich inicjatyw poprzez rozmaite akty wykonawcze i ogłosił wiele dalekosiężnych planów rozwojowych. Jednym z nich jest odważna zapowiedź wymiany floty rządowej na elektryczną. Pomysł ten to nie tylko element zaangażowania się USA w przeciwdziałanie zmianie klimatu, ale także wyraźny sygnał dla innych światowych rządów, że przestawienie się z aut spalinowych na zeroemisyjne powinno nastąpić jak najszybciej - pisze Grzegorz Gruchalski z Warszawskiego Forum Samorządowego.


Na ten moment pracownicy administracji federalnej korzystają z 645 tysięcy samochodów. W ciągu ostatniego roku przejechały one aż 4,5 mld mil, zużywając przy tym 1,42 mld litrów paliwa. Jak łatwo sobie wyobrazić, jest to ogromna flota pojazdów, która każdego dnia emituje do atmosfery tony spalin. Zastąpienie aut spalinowych zeroemisyjnymi to przede wszystkim ograniczenie tych emisji, a dodatkowo sama inicjatywa prezydenta Bidena może przełożyć się na konkretny wzrost zainteresowania społeczeństwa samochodami elektrycznymi. Warto przypomnieć, że administracja Baracka Obama, w której Joe Biden pełnił funkcję wiceprezydenta, również chciała zmian. Jednym z elementów modyfikacji regulacji znanej jako “Corporate Average Fuel Economy” było zwiększenie udziału samochodów elektrycznych we flocie rządowej, choć nie był to kluczowy cel. Chodziło przede wszystkim o zwiększenie efektywności zużycia paliwa, co przekłada się na zmniejszenie emisyjności spalin. Standardy wyznaczone przez “CAFE” miały zostać zrealizowane do 2020 roku, jednak zmiany zostały zastopowane przez prezydenta Donalda Trumpa, który nie uważał, że spaliny samochodowe są w Stanach Zjednoczonych głównym źródłem emisji gazów cieplarnianych, co oczywiście stoi w sprzeczności z wszelkimi danymi. 

Potencjalnym problemem stojącym na drodze elektryfikacji floty rządowej jest niewielka liczba aut tego typu produkowanych przez firmy motoryzacyjne. Wiele z nich ma w swojej ofercie najczęściej tylko kilka modeli elektryków - a zapotrzebowanie administracji jest różnorodne - przez co rynek nie jest zbyt konkurencyjny. Dla amerykańskich firm kluczowe znaczenie ma fakt, że wszystkie nowe pojazdy mają być wytworzone całkowicie w kraju. Biden liczy, że wymogiem tym uda się stworzyć milion nowych miejsc pracy w przemyśle motoryzacyjnym, który od lat boryka się z różnymi problemami. Należy też oczekiwać, że tak duże zapotrzebowanie na auta elektryczne przyczyni się do rozwoju innych powiązanych sektorów, w tym produkcji baterii elektrycznych.

Pomysł prezydenta ma szansę wejść w życie, choć zajmie to oczywiście co najmniej kilka, jeśli nie nawet kilkanaście lat. Jest to jednak dobry prognostyk na przyszłość, który wpisuje się w głębszą strategię walki z kryzysem klimatycznym. A ta jest bardzo ważna dla Bidena. Jedną z pierwszych podjętych przez niego decyzji po zainstalowaniu się w Białym Domu był powrót Stanów Zjednoczonych do paryskiego porozumienia klimatycznego.

Jeśli wziąć pod uwagę skalę, pomysł Bidena jest olbrzymią operacją, ale też nie można traktować jej w kategoriach ewenementu na skalę światową. Jednak ewolucja, która ma dotknąć flotę pojazdów rządowych w USA, może być impulsem dla innych rządów. Nie można przy tym zapominać, że np. kraje europejskie docelowo będą “wygaszać” samochody spalinowe. Norwegia zamierza zakazać rejestracji aut spalinowych od 2025 r. Idąc jej śladem, w 2030 podobny zakaz mają wprowadzić Dania i Szwecja, a także Holandia czy Irlandia.

Nawet w Polsce rząd podejmuje działania na rzecz promowania samochodów zeroemisyjnych oraz wspiera ich ekspansję na rodzimych drogach. Ustawa o elektromobilności i paliwach alternatywnych nałożyła na poszczególne jednostki samorządu terytorialnego m.in. wymóg, aby udział pojazdów elektrycznych we flocie użytkowanych pojazdów od dnia 1 stycznia 2022 roku wynosił co najmniej 10%. Z upływem kolejnych lat ten wskaźnik musi wzrosnąć do minimum 30%. Już teraz samorządy wprowadzają elektryki do swoich flot. Posiadanie samochodu elektrycznego to też dodatkowe przywileje jak parkowanie na miejscach postojowych wyznaczonych na drogach publicznych w Strefie Płatnego Parkowania Niestrzeżonego, w tym również na czas ładowania przy punktach ładowania zainstalowanych w ogólnodostępnych stacjach ładowania, które jest bezpłatne. Dopuszczony jest też ruch pojazdów elektrycznych po buspasach. Z kolei z takich udogodnień nie mogą korzystać posiadacze samochód hybrydowych. Zgodnie z danymi raportu "Polish EV Outlook" przygotowanego przez Polskie Stowarzyszenie Paliw Alternatywnych na koniec grudnia 2020 roku w Polsce zarejestrowanych było nieco ponad 20 tys. samochodów z napędem elektrycznym. Z roku na rok, ich liczba rośnie. W 2020 roku przybyło ich prawie 10 tys., czyli o 140 proc. więcej niż rok wcześniej.

Przykład pomysłu prezydenta Bidena, jak również rozwiązania wspomnianych w tekście krajów europejskich są podstawą do wysnucia hipotezy, że w ciągu najbliższej dekady to samochody spalinowe będą rzadkim widokiem na drodze, a ich miejsce zajmą elektryki. Wszystko to w zgodzie z poszanowaniem środowiska naturalnego. Każdy rząd musi traktować sprawy klimatyczne bardzo poważnie, gdyż jest to jedno z najważniejszych wyzwań XXI wieku. Nie zapominajmy, że społeczeństwo obywatelskie ma wielką rolę do odegrania w sprawach zmian klimatycznych. Zarówno poprzez edukację obywatelską jak i oddziaływanie na rządy. Im więcej oddolnych inicjatyw, tym ten głos będzie bardziej słyszalny. Pewnym wzorem jest tutaj organizacja non-profit Climate Reality, którą założył były wiceprezydent USA Al Gore. Zorganizowała wiele akcji obywatelskich, rozmaitych prelekcji, przygotowała sporo materiałów naukowych i z wielu jej postulatów zamierza korzystać nowa administracja w USA.

_____________________________________

O autorze:

Grzegorz Gruchalski - przewodniczący i założyciel Warszawskiego Forum Samorządowego. Z doświadczeniem zawodowym w administracji rządowej i samorządowej oraz sektorze prywatnym. Autor wielu kampanii społecznych. Ekspert w dziedzinie Public Relations i social media. Wieloletni działacz organizacji pozarządowych. Współpracownik MISO.