Nauczyciele potrzebują tlenu
Obszary zainteresowań:
O planowanych zmianach, a także postulatach i wizji szkoły rozmawiano podczas Obywatelskiego Kongresu Edukacyjnego zorganizowanego w minionym tygodniu przez ZNP. Udział w nim wzięły liczne oświatowe środowiska zawodowe, samorządowe, organizacje społeczne oraz liderki i liderzy życia publicznego. Sieć Organizacji Społecznych dla Edukacji przygotowała zaś konkretne propozycje programowe.
Dzisiaj najważniejsze wydają się potencjalne konsekwencje wprowadzenia przepisów proponowanych przez MEiN, sposób zachowania i komunikowania się publicznego osób odpowiedzialnych za edukację w rządzie oraz metoda przeprowadzania tak ważnych i systemowych zmian.
Zmiana ustroju
Trudno nie przyznać racji środowiskom, które widzą w projekcie nowelizacji ustawy Prawo oświatowe, zmianę ustrojową polskiego systemu edukacji. Propozycje resortu idą w kierunku centralizacji zarządzania polskimi szkołami - odbierają część kompetencji samorządom i sprowadzają je wyłącznie do ról logistycznych. Projekt wprowadza silne instrumenty nadzorcze i kontrolne dla kuratoriów oraz zmienia mechanizm wyboru dyrektorów szkół. W nowym układzie, to kurator będzie miał najsilniejszą pozycję. Projekt zwiększa także przestrzeń do wymierzania sankcji karnych wobec dyrekcji szkół oraz nauczycieli za niewywiązywanie się ze swoich obowiązków. Mocno rozbudowany ma zostać także system biurokratyczny wymuszający na szkole otrzymanie zgody na przeprowadzenie zajęć dodatkowych we współpracy z organizacjami społecznymi. Zmienione mają zostać także priorytety w zakresie kompetencji – odejście od tych kluczowych na rzecz nauczania klasycznego oraz obowiązku uczestniczenia w zajęciach z religii lub etyki.
Środowiska oświatowe biją na alarm wskazując na zagrożenia związane z centralnym sterowaniem edukacją. Na pierwszy plan wysuwają argumenty o dużym obniżeniu jakości nauczania w szkołach. Wprowadzenie proponowanych zmian spowoduje ograniczenie różnorodności oferty edukacyjnej, w tym przygotowywanej we współpracy z organizacjami pozarządowymi. Ograniczone zostanie stosowanie konwencji o prawach dziecka m.in. prawa do wolności światopoglądowej. Podważona zostanie także praca zespołów nauczycielskich i społecznych warunków pracy - stanowiących warunek konieczny skutecznego nauczania. Konsekwencją będzie dalszy odpływ nauczycieli oraz rosnący problem braku chętnych do pełnienia funkcji dyrektorskich. W przypadku przyjęcia proponowanych zmian, nastąpi powrót do zupełnie innej szkoły niż ta, którą znamy. Przyczyną wcale nie będzie tu COVID-19.
Komunikacja publiczna
Sposób zachowania i komunikowania się osób odpowiedzialnych za edukację nie powinien być traktowany jako element politycznego folkloru, ale jako zjawisko mające swoje ogromne społeczne koszty. Standardem stało się używanie odniesień ideologicznych czy wydawanie sądów wobec osób (jak w przypadku oceny jakości chrześcijaństwa ks. Adama Bonieckiego), zjawisk i procesów społecznych. Używana jest silnie polaryzująca narracja, przy jednoczesnym nieustającym wskazywaniu „wroga”, co tworzy wrażenie ciągłego stanu zagrożenia. Wszystko to odbija się na jakości debaty publicznej, podważa zaufanie do pracowników oświaty oraz instytucji wychowawczych, ale przede wszystkim modeluje zachowania dzieci, młodzieży i nas wszystkich.
Przynajmniej od lat 60. XX wieku wiemy, że ludzie nie uczą się wyłącznie pod wpływem wzmocnień behawioralnych, ale ogromny wpływ na postawy ma właśnie modelowanie - a więc przykłady zachowania przekazywane za pośrednictwem mediów. Autor społecznej teorii uczenia się, kanadyjski psycholog Albert Bandura, dowiódł tego wpływu poprzez eksperyment z „lalką Bobo”. Poddane eksperymentowi dzieci obserwowały zachowanie dorosłego wobec lalki – agresywne i pełne wulgaryzmów oraz łagodne. W konsekwencji dzieci obserwujące zachowania agresywne same przejawiały je znacznie częściej niż pozostałe. Oczywiście nie naśladujemy wszystkiego i zawsze. Muszą zaistnieć odpowiednie uwarunkowania m.in. skupienie uwagi, wysoki stopień motywacji (np. otrzymana nagroda). Teoria Bandury stała się elementem codzienności, pokrywając się z intuicjami większości z nas. Nie trzeba zatem studiować psychologii, żeby dostrzec w takim sposobie komunikowania się ministra istotnych zagrożeń związanych z usprawiedliwianiem konfliktów społecznych, oceniającego i wykluczającego stylu porozumiewania się w szkole czy braku poszanowania dla nieco innych wrażliwości oraz różnorodności.
Dialog społeczny
Systemowe zmiany nigdy nie powinny być przeprowadzane w sposób gwałtowny i odgórny. Nie powinny być dokonywane w taki sposób zwłaszcza w sytuacji doświadczania traumy pandemii. Przyniosła ona bowiem tsunami kryzysów – zdrowotny, społeczny, ekonomiczny i psychiczny – z którymi mierzą się dzisiaj nauczycielki, nauczyciele i pracownicy oświaty. Trzeba też pamiętać, że w ich przypadku to trzecia fala radykalnych zmian: po reformie szkolnictwa oraz akcji strajkowej w 2019 roku, która była największa od początku lat 90. i miała charakter tożsamościowy dla setek tysięcy pracowników oświaty.
Zmiany o takiej skali przeprowadzane mogą być jedynie na fundamencie faktycznego dialogu społecznego, który zawsze zaczyna się od słuchania. To metoda wymagająca czasu, ale tylko w ten sposób można zmniejszyć skalę ludzkich cierpień wywoływanych raptownymi „trzęsieniami ziemi”. Zmiany wpłyną bowiem na bezpieczeństwo ekonomiczne pracowników i ich rodzin, dumę z wykonywania tak misyjnego zawodu czy życiowe plany i zawodowe aspiracje.
Stan dialogu społecznego jest odzwierciedleniem jakości demokracji. W tej materii od wielu lat nie mamy się czym pochwalić. Podejście do dialogu społecznego w ostatnich latach dodatkowo cofnęło nas pod tym względem w rozwoju. Ceną jest wzrost poczucia poniżenia, instrumentalizacji i braku możliwości wyrażenia opinii przez tych, których zmiany najbardziej dotyczą. Zazwyczaj są to także grupy, które znajdują się na pierwszej linii i dzięki swojemu doświadczeniu i wiedzy, potrafią przewidzieć największe problemy. Powiedzieć trzeba tu jasno, że skala kosztów społecznych związanych z reformami jest zawsze wprost proporcjonalna do skali deficytów prowadzonego dialogu społecznego. A obecnie mamy do czynienia z ogromnym brakiem tej społecznej i konstytucyjnej wartości.
Co zatem można zrobić w tak trudnych warunkach? W pierwszej kolejności trzeba przeciwstawić się proponowanym zmianom i wyrazić stanowisko w formalnym procesie konsultacji społecznych. Z perspektywy doświadczeń podmiotu wspierającego środowisko szkolne, widzę też trzy obszary potrzeb, które nie są dostrzegane w dużych instytucjach resortowych.
Maski tlenowe
Po pierwsze, chodzi o bezwzględne przyjęcie zasady obowiązującej w lotnictwie pasażerskim, według której w razie niebezpieczeństwa, maskę tlenową zakłada się najpierw opiekunom, a następnie dzieciom. W tym przypadku opiekunami w pierwszej kolejności potrzebującymi tlenu są pracownicy oświaty. To o nich musimy zatroszczyć się najpierw, jeśli myśleć chcemy o przyszłości nie tylko dzieci i młodzieży, ale całego społeczeństwa. Środowisko szkolne jest bowiem nie tylko „Polską jutra w pigułce”, ale także papierkiem lakmusowym i przestrzenią modelowania naszych dzisiejszych relacji społecznych, ekonomicznych i politycznych. Z badań prowadzonych przez Fundację Orange, Fundację Dbam o Mój Zasięg i innych, wiemy że wśród największych potrzeb kompetencyjnych zgłaszanych przez nauczycieli znajdują się przygotowanie psychologiczne oraz umiejętność radzenia sobie z sytuacjami konfliktowymi. Ponad połowa nauczycielek i nauczycieli nie ma dostępu do gabinetów psychologicznych oraz ocenia swój stan psychiczny jako dużo gorszy i gorszy niż w czasach przed pandemią. 62 proc. jest przekonanych, że okres COVID-19 wpłynął negatywne na postrzeganie ich zawodu przez społeczeństwo.
Maria Łopatkowa, słynna polska pedagożka, sformułowała wizję tzw. pedagogiki serca. Powinna ona stać się dominującą perspektywą dla wszystkich zajmujących się edukacją i wychowaniem młodego człowieka. W najprostszym ujęciu, miłość opisywana była przez Marię Łopatkową jako emocjonalnie pozytywna postawa wobec świata. To z niej wypływa afirmacja godności człowieka. Retorycznym pozostaje pytanie, czy warunki, w jakich pracują dzisiaj nauczyciele pozwalają budować im pozytywną emocjonalnie postawę wobec otaczającej ich rzeczywistości.
System państwa nie będzie w stanie w krótkim czasie spełnić najpilniejszych potrzeb nauczycieli. Także dlatego, że dzisiaj wydaje się ich nie dostrzegać. Mogą one zostać spełnione wyłącznie przez silną współpracę z samorządem, a także wzmocnienie autonomii i poczucia podmiotowości szkoły oraz jej miejsca w lokalnej społeczności. Tymczasem planowane zmiany idą w dokładnie odwrotnym kierunku. Dlatego jedyna możliwość, to tworzenie ruchów samopomocowych, które miałyby na celu dostarczenie odpowiedniego wsparcia psychologicznego pracownikom oświaty oraz oddolne budowanie mostów wzajemnego porozumienia i łagodzenia konfliktów.
De-radykalizacja
Po drugie, szkoła ucząca krytycznego myślenia jest właściwym miejscem do zmierzenia się z jednym z najważniejszych zagrożeń społecznych - rosnącą radykalizacją, która prowadzi do różnych form zachowań przemocowych. Radykalizacja ta zakorzeniona jest w spolaryzowanej wizji świata, podzielonego wedle manichejskiej reguły na „dobro i zło”, „przyjaciół i wrogów”, „moralność i jej brak”. To jedno ze źródeł głębokiego kryzysu zaufania i kapitału społecznego, z jakim mamy obecnie do czynienia. Według CBOS 70 proc. z nas nie ufa innym oraz instytucjom nas otaczającym. Wskaźniki społecznego kapitału nigdy nie były u nas wysokie, ale ich dalsze spadki w ostatnich latach wywołują potrzebę bicia na alarm. Szukając sposobów radzenia sobie z tym problemem należy stosować w szkole wszelkie metody traktujące demokrację i dialog jako kompetencje, a więc postawy, wiedzę i umiejętności możliwe do doskonalenia. Pomóc w tym może nauka porozumienia bez przemocy, inteligencji emocjonalnej, ale także przygotowywanie nauczycieli i wychowawców do właściwego diagnozowania oraz przeciwdziałania mechanizmom sprzyjającym ekstremizmowi czy nakręcaniu spirali ideologicznych radykalizacji. W tym przypadku bezcenne okazać mogą się organizacje pozarządowe i szeroka paleta programów edukacji pozaformalnej.
Dojrzała edukacja medialna i cyfrowa
Po trzecie, kluczowa dla nauczania jest dzisiaj edukacja w zakresie kompetencji cyfrowych i medialnych. Rozumianych nie tyle jako techniczne przyswojenie aplikacji, ale przede wszystkim jako integralny element dydaktyki wraz z wizją pedagogiczną, która powinna jej towarzyszyć. Wizja ta w centrum uwagi stawia osoby uczące się, wraz z ich indywidualnymi potrzebami i kontekstami. Z nauczycieli tworzy mądrych przewodników po świecie wiedzy, umiejętności i wartości. Daje ogromne możliwości docenienia pracy zespołowej, rozwijania umiejętności społecznych, krytycznego myślenia oraz wszystkiego, co nazywamy kompetencjami przyszłości.
We wszystkich tych obszarach społeczność szkolna otrzymać może wsparcie ze strony samorządu i organizacji pozarządowych. Dlatego autonomia szkoły odgrywa tak ważną rolę. Tylko podmiotowy zespół nauczycieli, pracowników oświaty, pedagogów i psychologów, może zadbać o wychowanie podmiotowych obywateli. Instytucje publiczne – kierując się zasadą subsydiarności – powinny wspierać samorząd oraz środowiska szkolne w ich samodzielności i szybkości reagowania na wyzwania wychowawcze. Szkoła jest sercem społecznego krwiobiegu, dlatego potrzebuje sojuszników i przyjaciół. Mogą stać się nimi organizacje społeczne i lokalne instytucje. Budowanie z nimi więzi powinno być doceniane, a nie podawane w wątpliwość.
________________________________
O autorze:
Konrad Ciesiołkiewicz - politolog, menadżer i psycholog, przewodniczący Komitetu Dialogu Społecznego KIG, prezes Fundacji Orange, członek zespołu „Laboratorium Więzi”.
ciesiolkiewicz.pl