Polska szkoła jako zarządzanie kryzysem [opinia]
Co prawda, jeśli spojrzymy na sytuację bieżącą, szybko okaże się, że status ontologiczny tej postaci z wyobrażenia się sproblematyzował. Mówiąc krótko: nauczycielek ubywa (nauczycieli też). Według ostatnich danych w Polsce we wrześniu 2021 było aż kilkanaście tysięcy wakatów, a w listopadzie dyrektorzy nadal mają problem ze skompletowaniem kadry. Tylko w ubiegłym roku odeszło nas z pracy około 10 tysięcy, a w tym roku ta liczba będzie prawdopodobnie dużo większa. Skala odpływu z zawodu jest tak trudna do zbagatelizowania, że nawet Rzecznik Praw Obywatelskich prof. Marcin Wiącek w październiku zwrócił uwagę ministrowi Czarnkowi na zagrożenie, jakie stwarza ona dla konstytucyjnego prawa do nauki. Kolejni rodzice alarmują, że są miejsca, w których lekcje chemii czy polskiego nie odbyły się od początku roku. Z raportów naukowych, ale też licznych reportaży i publicystyki wynika, że na przyczyny odejść i braku nowych chętnych do zawodu składają się: wypalenie, przepracowanie oraz niskie zarobki. Bo, przypomnijmy, pensja nauczyciela stażysty to nadal niewiele ponad dwa tysiące na rękę, co w czasach przyspieszającej inflacji nie sprzyja raczej temu, by wielu ludzi się do tego zawodu garnęło.