Skip to main content Skip to page footer
Formularz wyszukiwania

Chcemy być odporni na dezinformację?

Co łączy byłego szefa amerykańskiego wywiadu wojskowego generała Michaela T. Flynna ze skrajnymi polskimi organizacjami, także takimi, które od lat zwiększają liczbę swoich członków i otrzymują wielomilionowe dotacje na rozwój własnych ośrodków oraz mediów? Wiele z tych środowisk pełni dzisiaj – w czasie rosyjskiej inwazji na Ukrainę - rolę tub antyukraińskiej narracji. Antyzachodnie są niemalże od zawsze. Miejmy nadzieję, że jako państwo i społeczeństwo wyciągniemy lekcję z tych dramatycznych wydarzeń oraz wielkiej skali dezinformacji, jakiej doświadczamy od lat i zaczniemy odbudowywać podmiotowość instytucji publicznych - pisze dr Konrad Ciesiołkiewicz, przewodniczący Komitetu Dialogu Społecznego KIG.


Amerykańskie analogie 

Wspólnym mianownikiem jest postępująca radykalizacja i budowanie wokół nich centrów rozpowszechniania teorii spiskowych. Grupy te są nastawione na permanentną walkę z przeciwnikami, których oblicza zmieniają się w zależności od społeczno-politycznego zapotrzebowania. Obiektywnie, sam proces radykalizacji może mieć charakter zabarwiony politycznie zarówno w prawą jak i lewą stronę, może mieć także związek z religią lub każdym innym rodzajem ideologii. Jednak „tu i teraz” borykamy się przede wszystkim z bardzo wyraźną obecnością narracji i aktywistów utożsamiających się ze skrajnie prawicową wizją świata. Analogia do roli odgrywanej obecnie przez amerykańskiego generała wydaje się być – przynajmniej w dużej części - uzasadniona. 

Generał Flynn nie stronił od polityki – pełnił ważne funkcje w administracji prezydenta Donalda Trumpa. W 2017 r. musiał jednak odejść ze służby z powodu zatajenia związków z rosyjską ambasadą. Podczas przesłuchań pod przysięgą, kilkukrotnie zaprzeczył jakoby kontaktował się z rosyjskimi dyplomatami, mimo że amerykańskie służby posiadały nagrania jego rozmów z Rosjanami. Generał amerykańskiego wywiadu, weteran misji w Iraku i Afganistanie, w 2015 roku gościł w Moskwie, gdzie podczas uroczystości z okazji 10-tych urodzin propagandowej telewizji Russia Today, zasiadł po prawej stronie prezydenta Władimira Putina. Po odejściu z armii gen. Flynn podjął się współpracy z tureckimi lobbystami. Zakończenie kariery wojskowej nie odizolowało go jednak od amerykańskiej sceny politycznej. Prawdopodobnie był jednym z mózgów operacji zmierzającej do unieważnienia przegranych przez Donalda Trumpa wyborów prezydenckich w 2020 roku i autorem planu wykorzystania w niej amerykańskich żołnierzy. Równolegle do prowadzenia tak szeroko zakrojonej operacji, analizowanej obecnie przez amerykańskich śledczych, stał się bohaterem wieców i kongresów organizowanych przez antysystemowe ruchy polityczne w USA. Te same środowiska 6 stycznia 2021 roku przeprowadziły atak na Kapitol, którego celem było zablokowanie zaprzysiężenia prezydenta Joe Bidena. Śmierć poniosło pięć osób, a przynajmniej 140 policjantów zostało rannych. Osoba dobrze znająca gen. Flynna powiedziała w wywiadzie dla New York Times, że jest on przykładem niezwykle dynamicznego procesu radykalizacji. Flynn wszedł w rolę ideologicznego kaznodziei głoszącego istnienie spisku – „ukrytego układu”, który wyeliminował go z administracji rządowej. Te same siły – według przyjętej przez niego narracji – miały dokonać sfałszowania wyborów prezydenckich na rzecz Joego Bidena. Nie wnikając w szczegóły i być może pragmatyczne motywacje samego gen. Flynna, największe zdziwienie budzi podatność dziesiątek, a może i setek tysięcy ludzi na tego rodzaju skrajnie wrogie i akceptujące przemoc wizje porządku społecznego. 

Nie ma wątpliwości, że ciąg wydarzeń, których kulminacją był atak na Kapitol nie jest bardzo daleki od tego, co dzieje się w Polsce. Wskazują na to również analizy Atlantic Council – jednego z największych amerykańskich think tanków, który zidentyfikował w Polsce 130 kont na Facebooku prowadzących skoordynowane działania – udostępniających te same treści i linki. W latach 2015-2021 wygenerowały one 1,1 mln postów i zdobyły 18 mln reakcji. Zdecydowana większość z nich miała charakter nacjonalistyczny, skrajnie prawicowy i antyopozycyjny. 90 proc. komentarzy pod postami, udostępnianymi przez zidentyfikowaną sieć kont, ukazała się w latach 2020-2021, co może świadczyć o przygotowywaniu i rozwijaniu działań w miarę wzrostu politycznych napięć. 

Dezinformacja jest przemocą 

Proces radykalizacji wykorzystywany jest przez część liderów społecznych, którzy mają rozbudowane ambicje polityczne. Zawsze towarzyszy mu zorganizowany system dezinformacji, instrumentalizujący odbiorców w celu realizacji partykularnych celów politycznych. Intencją osób wykorzystujących radykalizację jest zazwyczaj wyrządzenie krzywdy ich przeciwnikom lub wybranym grupom społecznym. Analityczka mediów społecznościowych Anna Mierzyńska w swojej analizie dowodzi, że dezinformacja przyjmuje coraz bardziej wyrafinowane formy. Bazuje na tworzeniu fałszywych person, posiadających swoje biografie i ślady aktywności, ale istniejących wyłącznie w internecie, a także na budowie równie fałszywych ośrodków analitycznych pełniących funkcje farm trolli internetowych. Dla przykrywki zatrudniają one także prawdziwych dziennikarzy i analityków, którzy pełnią jednak jedynie fasadowe funkcje. Taką właśnie formę miały działania dezinformacyjne wymierzone w mniejszości seksualne, religijne i etniczne: „Z moich badań internetu wynikało także, że społeczny grunt w Polsce pod narrację anty-LGBT przygotowały środowiska skrajnie prawicowe oraz prorosyjskie. Zaś próby uchylenia konwencji stambulskiej powtarzają się w naszym kraju niemal cyklicznie. (…) w tych narracjach także wykorzystywane są już nowe mechanizmy dezinformacyjne: niewiele przekazów jest całkowicie sfabrykowanych, większość polega na selektywnym wyborze faktów, ich specyficznej interpretacji oraz na wyrażaniu opinii, a nie twierdzeń. W ramach operacji dezinformacyjnych podczas pandemii COVID-19 grupy mniejszościowe wskazywano jako głównych roznosicieli koronawirusa. Dotyczyło to zarówno osób LGBT, jak i migrantów muzułmańskich (np. we Włoszech i Hiszpanii), zaś część teorii spiskowych dotyczących koronawirusa miało podtekst antysemicki. Badania wykazały również podobieństwa przekazów serwowanych przez aktywistów skrajnej prawicy i przez Kreml. Tego rodzaju kampanie, uderzające w słabsze grupy społeczne, przyczyniają się do wzrostu nienawiści, mogą więc generować realne zagrożenie dla ich członków. Ale jednocześnie oddziałują negatywnie na całe społeczeństwo”.

Dezinformacja, która sama nosi znamiona przemocy (psychicznej, cyberprzemocy, przemocy symbolicznej), jest także pożywką dla radykalizacji postaw prowadzących do przemocy w realnym świecie. Doświadczamy tego w dwóch wymiarach:

Po pierwsze, obserwujemy wskazane wyżej coraz silniejsze zorganizowane grupy skrajne i ekstremistyczne. O powadze i uprawnionym porównywaniu zjawisk zachodzących w Polsce i w USA świadczy inna analiza przywoływanej już Anny Mierzyńskiej dotycząca ruchów antyszczepionkowych. Analityczka dowodziła w niej, jak duża jest skala zastraszania, oskarżania urzędników o „ludobójstwo” i nachodzenia domów samorządowców, o czym więcej przeczytać można tutaj.

Po drugie, mamy do czynienia z coraz większym własnym znieczuleniem społecznym – przemoc o różnych twarzach jest stale obecna wokół nas – w kulturze popularnej, w polityce instytucji publicznych, w relacjach społecznych, co dotyczy zarówno odwołujących się do przekonań prawicowych jak i lewicowych (patrz: dawanie upustu dla ideologicznych różnic w postaci walki MMA Jasia Kapeli i Ziemowita Kossakowskiego). Należy jednak pamiętać, że im dłużej stykamy się z takimi treściami, obrazami i sytuacjami, tym większe ryzyko, że nie tylko nam one powszechnieją, ale przyjmujemy je jako nowe „reguły życia” obowiązujące też nas. 

Na zagrożenia związane z dezinformacją, wskazuje także Komisja Europejska, która stwierdziła w komunikacie z kwietnia 2018 roku, że „dezinformacja podważa zaufanie do instytucji, mediów tradycyjnych i cyfrowych oraz szkodzi demokracjom przez utrudnianie obywatelom podejmowania świadomych decyzji. (…) Ogranicza ona wolność słowa, która stanowi prawo podstawowe zapisane w Karcie Praw Podstawowych Unii Europejskiej”.

Społeczne przyczyny radykalizacji 

Debata o radykalizacji i dezinformacji nie powinna abstrahować od jej społecznych przyczyn. Jedną z nich jest poczucie krzywdy i niesprawiedliwości oraz bycia nieistotnym dla instytucji publicznych. Autorzy projektu DARE „Społeczny wymiar radykalizacji” twierdzą, iż według młodzieży dotkniętej radykalizacją „niechęć przejawia się także w sposobie ukazywania jej w mediach, traktowania w środowisku pracy, w szkole czy w życiu codziennym”. W dalszych punktach raportu jako jedną z przyczyn radykalizacji wymieniono postrzeganie nierówności społecznych. Poczucie niesprawiedliwości systemowej pojawia się „w przypadku wejścia w interakcję z instytucjami społecznymi i politycznymi, kiedy dają o sobie znać strukturalnie reprodukowane nierówności, za co zdaniem uczestników badania, odpowiedzialność ponosi państwo”. 

Światło na sprawę rzuca także niedawny raport z badań zamieszczony na stronach Amerykańskiego Towarzystwa Psychologicznego (APA), którego autorzy wskazują, że podatność na dezinformację związana jest z kolektywizmem – duża wartość przypisywana jest relacjom społecznym i potrzebie uczestniczenia w nich. Osoby charakteryzujące się dużymi potrzebami w tym zakresie, znacznie łatwiej interpretują puste i fałszywe przekazy jako sensowne i prawdziwe, a nawet głębokie i gruntownie przemyślane. Potrzeba przynależności do grupy nie jest sama w sobie niczym nowym. Jednak świadomość takich procesów ma znaczenie w projektowaniu nowych rozwiązań, tak by nie wylewać dziecka z kąpielą. W dobie silnej atomizacji społecznej potrzebujemy wzmacniania myślenia doceniającego dobro wspólne i siłę relacji społecznych. Potrzebujemy ich jednak w formie dojrzałej, związanej z poczuciem odpowiedzialności za innych, dla której solidarność z drugim człowiekiem jest ważniejsza niż własna, wąska środowiskowa bańka. 

Żeby nie być gołosłownym, kilka dni temu słyszeliśmy z ust politycznych liderów narrację przywołującą metaforę „szerokiego namiotu”, który mieści różne środowiska polityczne i społeczne. Takiej samej metafory używa także prof. Vamik Volkan, psychiatra specjalizujący się w psychologii polityki i starający się od lat wspierać procesy pokojowe w świecie. Przytacza on metaforę namiotu mówiąc o tożsamości dużych grup społecznych. Zgodnie z nią liderzy polityczni i ideologiczni za wszelką cenę pilnują, żeby płótno namiotu rozciągało się na jak największą liczbę osób, dając wszystkim pod nim zgromadzonym ochronę, poczucie bezpieczeństwa, bliskie relacje oraz nową grupową tożsamość. Na drugiej szali znajduje się tożsamość indywidualna, która w wielu sytuacjach kłóci się z grupową. W okresach względnej stabilności, pod warunkiem poważnego traktowania dialogu i reguł demokracji, namiot służyć może tworzeniu stabilnych i względnie zrównoważonych warunków do rozwoju grupy i osobistego wzrostu. W sytuacji narastającego konfliktu odgrywać może jednak także rolę niszczącą tożsamość indywidualną i nie tylko. Z badań i doświadczeń prof. Volkana można wyciągnąć kilka uniwersalnych cech charakterystycznych dla społeczeństw doświadczonych silnym konfliktem:

  • Potrzeba obrazu wroga, który chroni przed wyjściem poza granice własnej tożsamości i zbudowanego w jej ramach komfortu.
  • Każda mniejszość może stać się magnesem dla ulokowania w niej odczuć nienawiści i podejrzliwości. Mniejszości bywają także rezerwuarem negatywnego obrazu własnego.
  • Grupowa tożsamość budowana jest w pierwszej kolejności na określeniu „kim nie jesteśmy”, posiadaniu długiej listy złych cech i budowaniu na negatywnej wizji relacji z grupą przeciwną.
  • Każda grupa społeczna wybiera z własnej historii traumy i chwalebne zdarzenia, na których buduje wspólnotę „ofiary i bólu”. Wybór traum i heroicznych zdarzeń związany jest także z wypieraniem z pamięci grupowej tych, które nie pasują do przyjętej narracji.
  • Jednym z wyraźnych mechanizmów obronnych w skonfliktowanych grupach społecznych jest intelektualizacja. Oznacza ona ucieczkę w narracje teoretyczne w celu uniknięcia bolesnej psychicznie konfrontacji z autentycznym bólem własnym i innych.
  • Wspólną cechą społeczeństw doświadczonych konfliktem jest także dehumanizacja stosowana w narracjach poszczególnych obozów. Polega ona na pozbawianiu ludzkich cech całych grup społecznych i przypisywaniu im najgorszych z możliwych intencji. Przytoczyć można tu skrajny przykład Rwandy i dokonanego w niej w 1994 roku ludobójstwa. Przedstawiciele grupy etnicznej Tutsi nazywani byli przez oficjalną propagandę „karaluchami”. Taką samą rolę w nazizmie spełniała kategoria „podludzi”. Zabiegi tego typu mają doprowadzić do znieczulenia sumienia, zmniejszenia stopnia dysonansu poznawczego i racjonalizowania walki. Mechanizm ten zaobserwować można w wielu znacznie mniej dramatycznych okolicznościach.
  • Liderzy pełnią rolę strażników grupowych tożsamości. 

Wszystkie z powyższych elementów są wyraźnie widoczne wśród grup i osób zradykalizowanych. Nie oznacza to jednak, że niższy poziom ich natężenia nie dotyka każdej i każdego z nas. W jakim stopniu dehumanizacja jest obecna w polskiej debacie publicznej? Pozostawmy jako pytanie otwarte.

Projektowanie polityk publicznych

W poszukiwaniu rozwiązań nie powinniśmy iść po linii najmniejszego oporu i przerzucać odpowiedzialność za aktualny stan rzeczy na jednostki – ograniczając się do zalecania im nauczenia się nowych umiejętności, psychoterapii i uważności. Są to wskazania istotne, ale obawiam się, że poza frustracją i poczuciem winy, ich zastosowanie trwale nie zmieni sytuacji. Nacisk powinien zostać położony przede wszystkim na systemowe rozwiązania instytucjonalne. 

Instytucje

Generał Jarosław Stróżyk podczas wystąpienia w Centrum Analiz Międzynarodowego Instytutu Społeczeństwa Obywatelskiego podkreślał, że „walka z dezinformacją nie może opierać się jedynie na zwalczaniu jej bezpośrednich skutków, ale na budowaniu odporności. Liczne przykłady ingerowania w wybory czy referenda stawiają pod znakiem zapytania skuteczność demokratycznych mechanizmów”. Sprawne i komunikujące się z obywatelami instytucje wydają się być warunkiem koniecznym. Generał dodawał, że: „Kluczowym dylematem informowania o zagrożeniach jest korelacja tajemnic i demokracji. (…) podnoszone są wobec rządów zarzuty świadomego ukrywania swoich błędów, manipulacji obywateli oraz maksymalizacji władzy. Określane jest to jako >>religia tajemnic<<. Wypowiedź generała odnosiła się do aspektów bezpieczeństwa, ale reguły te dotyczą wszystkich instytucji publicznych, które skupiać powinny się na przekazywaniu opinii publicznej informacji zrozumiałych, także kontekstowo, bez zasłaniania się formalno-prawnym językiem urzędowym. Błędy administracji nigdy nie powinny być utajniane. Gen. Jarosław Stróżyk wprost odnosił się także do potrzeby podnoszenia jakości i jawności przekazywania informacji przez instytucje komunikujące problemy gospodarcze –  wskazywał tu szczególnie na Narodowy Bank Polski i Komisję Nadzoru Finansowego. Analiza działań komunikacyjnych większości urzędów administracji centralnej pokazuje, że ich wiadomości posiadają bardzo niską wartość informacyjną i są niezrozumiałe dla przeciętnego obywatela. Przede wszystkim ze względu na używanie języka kancelaryjnego i nietłumaczenie kontekstów. 

Wydaje się, że jednym z najpoważniejszych problemów, z jakim mamy do czynienia w odniesieniu do urzędów centralnych i organów konstytucyjnych, jest pozbawienie lub znaczące pomniejszenie ich podmiotowości decyzyjnej i komunikacyjnej. Instytucje publiczne mają pełnić funkcje służebne wobec wszystkich obywateli. Celem prowadzonej przez nie komunikacji jest „podtrzymywanie więzi społecznych” i dbanie o spójność społeczną. Jako składowe podmiotowości komunikacyjnej instytucji wymieniłbym: zdolność do tworzenia scenariuszy przyszłości, decyzyjność w prowadzeniu własnej polityki informacyjnej i dialogu w sferze publicznej, bazowanie na budowanym przez lata etosie oraz zachowywanie względnego stanu równowagi między posłuszeństwem wobec woli politycznej, a własną misją wynikającą z Konstytucji RP i innych ustaw. Realizacja takiego postulatu wymaga oczywiście kompetencji – zarządzania, komunikowania, tworzenia wiedzy i weryfikowania źródeł informacji.

Konieczne jest również zaadaptowanie zupełnie innego niż obowiązujące podejścia do dialogu, zrozumienia różnic opinii i interesów. Osobiście badając kilka instytucji, w rozmowach z ich przedstawicielami odkryłem, że wśród kluczowych decydentów i urzędników, dominuje rozumienie dialogu zakładające potrzebę dochodzenia za każdym razem do porozumienia i zgodności. W przeciwnym razie dialog nie jest uważany za skuteczny. Różnice i coraz większa liczba aktorów życia publicznego traktowane są jako kłopot. Zatem akceptacja różnic, gotowość instytucji do włączania nowych aktorów do dialogu obywatelskiego i społecznego, a także otwartość na słuchanie i próbę rozumienia, a nie na potrzebę „zgodności” w każdym temacie wydają się ogromną lekcją do odrobienia. Bez niej nie ma możliwości budowania lub odbudowywania elementarnego zaufania do instytucji odgrywających tak ważną rolę w życiu społecznym. Rzecz jasna, nie odbędzie się to bez czynnika fundamentalnego – politycznej woli i odpowiedzialnego przywództwa na każdym poziomie. 

O wadze instytucji wraz z potencjałem dla poprawy zdrowia społecznego i zmniejszania skali radykalizacji świadczą przykłady przeciwne, czyli angażowanie ich do bezprecedensowych inicjatyw realizujących niemalże wyłącznie cele partyjne. Za przykłady mogą posłużyć: polityka mediów publicznych spełniająca kryteria dezinformacji, kampania państwowych przedsiębiorstw energetycznych „z żarówką” wskazująca jako „winnego” wzrostu cen energii politykę klimatyczną UE, czy też cały szereg działań latami podejmowanych przez administrację rządową szerzących narracje spiskowe wokół katastrofy smoleńskiej. Przykłady te można mnożyć (utrzymywanie tzw. komisji smoleńskiej, organizowanie jej konferencji itp.). Nie można nie wspomnieć o tym, że systemowe wspieranie organizacji odwołujących się do skrajnych ideologii jest także rozwiązaniem instytucjonalnym. Najbardziej dobitnym przykładem są organizatorzy „Marszu Niepodległości” otrzymujący bardzo poważne dotacje na rozwój struktur i budowanie własnych mediów. Mamy z tym do czynienia nie tylko w wymiarze finansowym, ale także zapraszaniem jako ekspertów do mediów publicznych oraz na konferencje. Wielu z nich zaangażowanych jest w trakcie trwającej wojny w Ukrainie w szerzenie antyukraińskich treści i podważanie zasadności wspierania niepodległości tego państwa oraz niesienia pomocy ludziom. O jednym z przykładów pisał niedawno dziennik Rzeczpospolita: Ataki na Ukraińców z cichym przyzwoleniem - rp.pl 

Wizja pedagogiczna

Drugim ważnym obszarem jest edukacja, a precyzyjnie mówiąc wizja pedagogiczna odnosząca się do dzieci, młodzieży i dorosłych, uwzględniająca edukację formalną i pozaformalną. Jednym z najczęściej pojawiających się postulatów jest potrzeba nauki krytycznego myślenia. Jeśli jednak poważnie myślimy o politykach publicznych, to kluczowe dla ich powodzenia są wprowadzane programy nauczania. To ważne, czy praktyka rządzenia docenia bardziej autorytarne czy antyautorytarne teorie wychowania. Mówiąc precyzyjniej chodzi o to, czy dominuje pedagogika behawioralna i konserwatywna – dość rygorystyczna i skoncentrowana na dopasowywaniu uczących się (w każdym wieku) do zdefiniowanych odgórnie wzorców – czy też może humanistyczna lub liberalna – wspierająca tożsamość uczących się, nakłaniająca do podważania utartych reguł i poszukiwania nowych rozwiązań. Rzecz jasna wizje te stanowią dwa przeciwstawne stany, rzadko występujące w czystej formie. Im więcej autonomii szkół, traktowania ich jako serca lokalnego i społecznego krwiobiegu, zachęcania placówek edukacyjnych, ośrodków kształcenia dorosłych, świetlic środowiskowych i innych centrów lokalnych do współpracy z organizacjami pozarządowymi tym lepiej dla demokracji w Polsce. Potrzebujemy działań takich jak promowanie kolegialnych metod zarządzania, doceniania wagi przestrzeni, w jakiej odbywa się proces dydaktyczny (ustawienie krzeseł w kręgu vs. ustawienie kinowe). Konieczne jest także traktowanie nauczycieli jako doradców, animatorów i facylitatorów, a nie jedynie słusznych przekaźników wiedzy. Należy również zwrócić uwagę na akcentowanie w nauczaniu rozumienia procesów i ich złożoności, zamiast suchych informacji. Podjęcie wszystkich tych działań stworzy minimalne warunki dla budowania demokracji w praktyce. 

Kompetencje 

Odczytywanie społeczno-politycznych wyzwań stojących przed nami w kategoriach kompetencji jest mi osobiście bardzo bliskie. Absolutną bazą do postulowanej dzisiaj nauki krytycznego myślenia – a także edukacji medialnej, cyfrowej i informacyjnej budujących świadomość, właściwy dystans i uczących umiejętności odnajdywania się w świecie nowych mediów – są wszelkie metody pracy grupowej bazujące na dialogu. Jeśli w uproszczony sposób przyjmiemy, że krytyczne myślenie, to umiejętność analizowania zjawisk z różnych perspektyw, powstrzymywanie się z oceną i ważenie racji, to nie ma innej drogi jak tylko podejście do uczenia się jak do procesu grupowego i nastawionego na współpracę. To właśnie miał na myśli Henry Jenkins, który pisał: „Szkoły i programy pozaszkolne powinny poświęcać więcej uwagi wspieraniu tego, co nazywamy nowymi kompetencjami medialnymi (new media literacies): zestaw kulturowych kompetencji i umiejętności społecznych, których potrzebują młodzi ludzie (tak naprawdę my wszyscy – przyp. aut.) w nowej rzeczywistości medialnej. Prawie wszystkie nowe kompetencje wymagają umiejętności społecznych, które są rozwijane przez współpracę i networking”. Nauka krytycznego myślenia, rozumienia mediów cyfrowych i radzenia sobie z informacją nie jest kolejnym przedmiotem lub kursem do odbycia. Nowe media i nieograniczony dostęp do nich zmieniają niemalże wszystko. Podkreśla to brytyjski pedagog Len Masterman mówiąc, że ten rodzaj edukacji, „(…) to bardzo poważne i znaczące zadanie. Jej celem jest upełnomocnienie (upodmiotowienie – przyp. aut.) większości obywateli oraz wzmocnienie demokratycznych struktur w społeczeństwie”. Zestaw rekomendowanych kompetencji stanowi integralną część edukacji obywatelskiej, która powinna przenikać wszystkie przedmioty i programy nauczania bez względu na miejsce jej realizacji. 

Zatem wprowadzanie takich kompetencji do instytucji oświatowych i wychowawczych, miejsc pracy oraz aktywności społecznych, ma ogromną moc dokonywania zmiany społecznej w bardziej demokratycznym kierunku. Jednak ich rozwijanie bez stworzenia najpierw właściwych warunków instytucjonalnych, wzorców płynących ze strony urzędów centralnych oraz oparcia nauczania i społecznej animacji na wizji służącej humanizacji życia publicznego nigdy nie będzie efektywne. Prof. Bogusław Śliwerski w książce poświęconej nurtowi tzw. pedagogiki serca Marii Łopatkowej stwierdza: „Społeczeństwa mają do wyboru: albo przyzwalać władzy na rządzenie pięścią (przemoc fizyczna), albo mózgiem (manipulacja, cenzura), albo sercem (humanizacja)”.

Jeśli humanistyczny wybór ma być skuteczny, to niezbędne jest pokazywanie bezpośredniego związku między siłą, jakością i etosem instytucji publicznych państwa i samorządu, wizją pedagogiki preferowanej przez rządzących oraz zestawem kompetencji niezbędnych do budowania pokojowych i przyjaznych relacji chroniących godność każdego człowieka. 

……. 

Zapraszamy też do skorzystania z projektu PRECOBIAS, który jest unikalnym połączeniem kluczowej dzisiaj nauki krytycznego myślenia, psychoedukacji w zakresie zniekształceń poznawczych, edukacji obywatelskiej oraz umiejętności odnajdywania się w świecie mediów cyfrowych.

Bibliografia: 

B. Dobek-Ostrowska, Media masowe i aktorzy polityczni w świetle studiów nad komunikowaniem politycznym, Wydawnictwo Uniwersytetu Wrocławskiego, Wrocław 2004.

E. Lewandowska-Tarasiuk, J. Łaszczyk, B. Śliwerski, Pedagogika serca. Wychowanie emocjonalne w XXI wieku, Difin, Warszawa 2016.

Centrum Analiz MISO, Fake newsy, które zmieniają świat, 12.03.2020, https://camiso.org.pl/publikacje/raporty/publikacja/article/fake-newsy-ktore-zmieniaja-swiat

Centrum Analiz MISO, Jak informować o zagrożeniach i nie straszyć?, 31.01.2019, Jak informować o zagrożeniach i nie straszyć?

Więź, Psychologia Pojednania, 08.05.2019, https://wiez.pl/2018/05/08/psychologia-pojednania/

OKO.press, Pranie informacji i pożyteczni idioci. Dezinformacja bardziej wyrafinowaną bronią, 16.05.2022, https://oko.press/pranie-informacji-i-pozyteczni-idioci-dezinformacja-coraz-bardziej-wyrafinowana

OKO.press, Antyszczepionkowcy grożą, straszą, oskarżają. Eskalują działania, 26.01.2022, https://oko.press/przeciwnicy-szczepien-groza-strasza-oskarzaja-sa-zdeterminowani-i-eskaluja-dzialania

Komisja Europejska, Komunikat Komisji do Parlamentu Europejskiego, Rady Europejskiego Komitetu Ekonomiczno-Społecznego i Komitetu Regionów. Zwalczanie dezinformacji w internecie podejście europejskie, 26.04.2018, https://eur-lex.europa.eu/legal-content/PL/TXT/PDF/?uri=CELEX:52018DC0236&from=PT

New York Times, Michael Flynn Is Still At War, 04.02.2022, https://www.nytimes.com/2022/02/04/magazine/michael-flynn-2020-election.html

DARE, Raport „Społeczny wymiar radykalizacji” – Dialog o Radykalizacji i Równości, 2020, https://dare-h2020.civitas.edu.pl/wp-content/uploads/2021/10/DARE-Spoleczny-wymiar-radykalizacji.pdf

 ________________________________

O autorze:

Konrad Ciesiołkiewicz - politolog, menadżer i psycholog, przewodniczący Komitetu Dialogu Społecznego KIG, prezes Fundacji Orange, członek zespołu „Laboratorium Więzi”.
ciesiolkiewicz.pl